Warszawa miasto dla ludzi

Centralny stojak na reklamy

Od lat obserwujemy zaśmiecanie naszego miasta reklamą. Od wielkich firm przez branżę reklamową po drobne firemki zaklejające każdą wolną przestrzeń wystawioną na publiczny widok. Obok firm są i zwykli ludzie, którzy bez pardonu wywieszają na swoich balkonach płachty typu „bezpośrednio sprzedam 70 m2”. Do tego zacnego grona dołącza dziś zarządzający Dworcem Centralnym. Zakleja ordynarną reklamą jeden z najbardziej charakterystycznych dla Warszawy obiektów.

Problem reklamy w przestrzeni miejskiej jest problem wykraczającym poza dyskusje, która dominowała w mediach podczas ostatnich lat. Wtedy głównym wrogiem były siatki wielkoformatowe naciągnięte na elewacje domów mieszkalnych. Po latach walki w 2009 roku znaleziono rozwiązanie w postaci rozporządzenia ministerstwa infrastruktury.

Dalej jednak cicho było w aspekcie wykraczającym poza zdrowie i komfort mieszkańców bloków a dotyczącym nas wszystkich – użytkowników miasta. Nas, którzy codziennie mijają budynki zalepione reklamami z każdej strony. Domy, tramwaje, okna, balkony, barierki rozgraniczające, stojące tylko-na-chwilę przyczepy z plakatami, dmuchane potwory. Wszystko to ujęli świetnie autorzy albumu „Polski Outdoor” Ela Dymna i Marcin Rutkiewicz ze stowarzyszenia Miasto Moje A w Nim.

Sądziliśmy, że postawienie na działce Pana Kosa wielkiej reklamy to będzie moment, w którym coś pęknie. Tak zwana opinia publiczna wymusi odpowiednie zmiany. A tu nic, odpowiednie organy dalej walczą znanymi sobie metodami, które przez lata nie przyniosły żadnego skutku. Dalej są zagrywani rejestrowaniem spółki w innym mieście niż później prowadzona działalność. Pomimo odpowiednich decyzji, budowy dalej trwają. I tak nasza przestrzeń „wzbogaciła” się o mega reklamę – tfu – instalacje budowlaną – przy Stadion Skry i setki mniejszych reklam, na które w ogóle przestaliśmy już zwracać uwagę.

Naturalną reakcją osób zarządzających jakimkolwiek mieniem (czy prywatnym czy publicznym) jest maksymalizacja zysków. Dlatego też w pełni rozumiemy wypowiedź Jacka Prześlugi, tłumaczącego opakowanie Centralnego reklamą:

Ja jako Jacek Prześluga mogę sobie życzyć, żeby reklamy na dworcu nie było. Ale jako osoba odpowiedzialna za jego utrzymanie, jeżeli tylko mam możliwość zarobienia kilkuset tysięcy złotych na jego czyszczenie, w ogóle nie będę się zastanawiać – mówi prezes spółki Dworzec Polski.

Potrzeba odpowiednich regulacji. Nawoływanie do zmysłu estetycznego jest naiwnością, która doprowadziła do totalnego chaosu estetycznego w Warszawie i całej Polsce. Odpowiednimi regulacjami poradziły sobie z tym problemem inne kraje i z ich dorobku można śmiało korzystać. Ministerstwo Infrastruktury podjęło pracę nad specjalną ustawą lecz równie szybko prace te zostały zarzucone. Trzymamy kciuki za nowe ministerstwo i nowego ministra w osobie Sławomira Nowaka.

Tak wyglądałby Dworzec Główny w Berlinie pod zarządem spółki Dworzec PolskiInaczej za kilka lat idąc ulicą nie zobaczymy już nic innego jak ‘kolorowe’ plakaty. Już w przyszłym roku, kibice wychodzący z pociągu wyjdą z kolejnej reklamy H&M a nie dworca Centralnego, przejdą koło dezodorantu AXE i nowego Samsunga na pierzei reklam przy Alei Jerozolimskich i wsiądą do tramwaju „Tesco dla Ciebie dla Rodziny”.

Chcielibyśmy, by dzisiejszy przykład – oklejenia jednego najważniejszych symboli Warszawy – Dworca Centralnego, w końcu uwidoczni problem i będzie punktem zwrotnym w myśleniu o reklamie w ogóle.

Fotomontaż : Tomek Birezowski, FRO

Jedna odpowiedź na „Centralny stojak na reklamy

Skomentuj Karina Majewska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kod Captcha * Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.

Nasza akcja na fejsie
Warszawa bez reklam!