Wyborny smak – budy na Sadach
Kolekcjonujemy zdjęcia bud – najbardziej charakterystycznych budowli Warszawy XXI wieku. Album dla koneserów.
Od kilku miesięcy zbieramy zdjęcia do galerii, którą nazwaliśmy Buda-peszt. Drewniane, blaszane, koślawe i brudnawe są zarówno efektem jak i przyczyną powszechnego w Warszawie chaosu estetycznego. Wszędzie wokół bylejakość, prowizorka i kicz. Po prostu wyborny smak.
Budy Żoliborskie
Galeria pęcznieje. Dzisiaj Bielany, Żoliborz i Wola. Najciekawsze są zdjęcia z Sadów Żoliborskich. To naprawdę pełne uroku osiedle zaprojektowane przez arch. Halinę Skibniewską jest uważane za wzór projektowania osiedli przyjaznych ludziom. Niestety projektantka chyba niedoszacowała apetyt mieszkańców na owoce, nabiał, napoje i mrożonki, gdyż nie wystarczyło miejsca na sprzedaż tych produktów w dwóch skromnych pawilonach postawionych z boku osiedla, bliżej ul. Krasińskiego. Podaż tych smakołyków musiała więc znaleźć sobie lokalizację w budce.
Dodajmy, że budka to nie byle jaka – jest to rzadki okaz nadwiślańskiego koloryzmu spontanicznego tym bardziej emanujący pewnością siebie, że postawiony w najbardziej ruchliwym miejscu założenia o stonowanych barwach z przewagą szarości.
Zawracanie Wisły kijem
Okazuje się zatem, że wolny rynek jednak nie dał się urbanistce, która chciała go wypędzić z pierzei głównych ulic i schować wstydliwie, z boczku. Na nic się zdały socjalistyczne próby dozowania handlu na podstawie planów sporządzonych przez specjalistów lepiej wiedzących ile i gdzie mieszkańcy mają kupować.
PRLowska urbanistyka miała ambicję ustalenia jakie są potrzeby ludzi i zaspokojenia ich w sposób planowy, wolny od burżuazyjnej chęci zysku. Efektem tego były budynki pozbawione sklepów w parterach i odwrócone tyłem do miasta osiedla, które kazały mieszkańcom ganiać po marchewkę nie wiadomo dokąd.
Próby naukowego regulowania stosunków na linii mieszkaniec – marchewka okazały się jednak daremne. Wystarczyło uruchomić wolny rynek i marchewka sama przyszła do mieszkańców, znajdując ich tam gdzie byli, a nie tam, gdzie według projektantów powinni być.
Wszechobecne budy są po prostu odpowiedzią na potrzeby mieszkańców, zrealizowaną w warunkach postsocjalistycznego miasta, wypłukanego z lokali handlowych w ich najbardziej naturalnych miejscach. Pewnie będą straszyły dopóki nie pojawi się dostateczna ilość miejsc do handlu w cywilizowanych warunkach usytuowanych tam, gdzie są klienci.
Dodaj komentarz