Małe nie jest piękne
Koszmar ma się dobrze. Reklamy na szmatach, plandekach i blachach porozwieszane wszędzie, gdzie się da robią z Warszawy wysypisko śmieci.
W zeszłą sobotę wzięliśmy do rąk aparaty i oto kolejna porcja wykwitów małego formatu. Nie chodzi nam o to, żeby wykosić te konkretne plandeki, albo żeby zaszkodzić tym konkretnym drobnym przedsiębiorcom, którzy je rozwieszają.
Tu chodzi o potrząśniecie wyobraźnią właścicieli, którzy sami też są przecież mieszkańcami Warszawy. Ludzie! Co Wy robicie?! Przecież te szmaty tragicznie zaśmiecają przestrzeń, w której wspólnie żyjemy. Są gorsze niż psie kupy, bo jeszcze bardziej zamieniają Warszawę w slums i w dodatku nie rozkładają się po kilku tygodniach.
Czy naprawdę uważacie, że to badziewie Was reklamuje? Że te byle jakie, a nieraz podarte szmaty i odrapane tablice rozsławiają Wasze biznesy?
A do wszystkich pozostałych mieszkańców wielka prośba: nie przyzwyczajajcie się do tego chaosu i nie opowiadajcie, że to jest normalne. Bo to nie jest normalne i aby cokolwiek w tej sprawie zmienić, to trzeba najpierw zwalczyć przyzwyczajenie.
Ela Dymna i Marcin Rutkiewicz z Fundacji Sztuki Zewnętrznej zdołali uwrażliwić Warszawę na reklamy wielkoformatowe. I chwała Im za to, pierwsze efekty już są. Teraz trzeba popracować nad małym formatem. To już będzie trudniejsze do rozpropagowania, bo nie daje słodkiej satysfakcji z bicia w wielkie korporacje. Ale jeżeli umawiamy się, że chodzi nam nie o to, żeby przyłożyć kapitaliście, tylko żeby poprawić jakość życia we wspólnej przestrzeni, to trzeba zacząć mówić głośno: małe nie jest piękne.
Dodaj komentarz