Pieszo bliżej
W centrum Warszawy brakuje ludzi. Między innymi dlatego, że jest ono traktowane jak trasa przelotowa dla samochodów.
Jeżeli centrum miasta buduje się dla samochodów, to są w nim samochody. Jeżeli dla pieszych to przychodzą ludzie.
Tocząca się dyskusja dotycząca propozycji Zielonego Mazowsza o pozostawieniu tymczasowego przejścia dla pieszych przez Aleje Ujazdowskie na wysokości Ministerstwa Sprawiedliwości, sprowadza się do starej dyskusji – dla kogo projektujemy i budujemy dany fragment miasta np. ulicę i szerzej – całe miasto.
Przejścia podziemne vs. przejścia naziemne
Ratusz z uporem maniaka walczy o niewyznaczanie przejść dla pieszych na poziomie zero. Wydaje się, że dla władz priorytetem jest komunikacja kołowa. Tak, kołowa – nie piesza. Takie zaś priorytety najlepiej realizuje się poprzez puszczenie pieszych kanałami by zbytnio nie przeszkadzali samochodom.
Podobną sytuacją do tej, której doświadczamy przy Placu Na Rozdrożu mamy przy Rondzie Dmowskiego. To chyba główne skrzyżowanie w mieście. Od metra do tramwajów, od tramwajów do autobusów przechodzą tam codziennie setki tysięcy osób. Wszystkie muszą codziennie przechodzić kanałami tylko po to by… No właśnie, naturalną odpowiedzią stosowaną często przez ratusz i media jest tworzenie konfliktu pomiędzy kierowcami a użytkownikami komunikacji publicznej i pieszymi. Czy aby na pewno to prawda? Skrzyżowanie ulicy Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej czy Rondo de Gaulle’a, jasno pokazują, że nawet przy bardzo intensywnym ruchu aut, wprowadzenie przejścia dla pieszych nie musi powodować wielkich zatorów tym pierwszym.
Schody jak w Casino de Paris
Co więcej – przejścia podziemne nie są dla wszystkich. Rowerzyści, osoby prowadzące wózki z dziećmi, niepełnosprawni, osoby starsze. Pokonanie dla masy schodów jest dla nich albo niewykonalne albo bardzo uciążliwe. Na tyle by podjąć decyzję by w ogóle nie wychodzić z domu i nie wybierać się do… centrum. Oczywiście, w części z wyjść są windy ale chyba nie musimy nikogo przekonywać, że z reguły nie działają. Nawet w te kilka szczęśliwych dni kiedy wszystko teoretycznie działa osoby niepełnosprawne i tak nie są mogą z nich samodzielnie skorzystać, a rowerzyści mają regulaminowy zakaz wprowadzania tam swoich pojazdów. Z kolei nasze własne obserwacje wskazują, że w miejscu gdzie przechodnie mają opcje wyboru – zarówno przejście podziemne jak i ‘zebrę’ powyżej 60% wybiera przejście na powierzchni.
Wyobraźmy więc sobie taką oto sytuację. Jedziemy miejskim rowerem Veturilo po ścieżce rowerowej wzdłuż ulicy Marszałkowskiej. Jedziemy spotkać się ze znajomymi w Kinotece albo załatwić sprawę w Urzędzie Dzielnicy Warszawa Śródmieście. By przekroczyć te 50 metrów Alej Jerozolimskich musimy nadłożyć 2,4 km… pozbawionych ścieżek rowerowych. Jaką drogę wybiera większość i jak bardzo jest to niebezpieczne, pokazał Szalony Wózkowicz w filmie obrazującym przekraczanie Ronda Dmowskiego.
Zostawienie tymczasowego przejścia dla pieszych przy Złotych Tarasach okupione było walką, protestami. Mamy nadzieję, że w przypadku Placu Na Rozdrożu, ZDM szybciej wsłucha się w to, czego chcą mieszkańcy.
Dodaj komentarz