Świętokrzyska: nie tylko jedna ulica
Dyskutując o tym jaka ma być Świętokrzyska po przebudowie warto pomyśleć o okolicznych ulicach.
Miasto nie na tym polega, że są długie szlaki na pustyni, tylko na żyjącej siatce ulic i placów. Naszym zdaniem deliberowanie o tym co urządzić na długiej na ponad kilometr Świętokrzyskiej ma sens, ale tylko wtedy jeśli się jednocześnie porozmawia o bezpośrednim sąsiedztwie tej ulicy – przede wszystkim o jej przecznicach.
Świętokrzyska po odbudowie powojennej jest bardzo szeroka. Jedna pierzeja ulicy jest tak oddalona od drugiej, że tworzą one de facto dwie ulice w jednej. O swobodnym przechodzeniu z jednej strony ulicy na drugą nie będzie mowy nawet jeśli wykonane będą kolejne przejścia dla pieszych – dotarcie od jednej pierzei do drugiej to spacerek, a witryny po jednej stronie ulicy nie będą przykuwały wzroku przechodnia idącego drugą stroną, bo to zbyt daleko. Dlatego dla ruchu pieszego po północnej stronie Świętokrzyskiej większe znaczenie będzie mieć to, co będzie się działo na Nowym Świecie, Czackiego, Mazowieckiej, Jasnej i Szkolnej, a po południowej na Nowym Świecie, Kubusia Puchatka, na placu Powstańców i Jasnej.
Co słychać za rogiem?
W tej chwili nie każda z tych ulic jest dla Świętokrzyskiej pomocą. Nowy Świat w kierunku południowym to najbardziej żywa ulica w Warszawie, ale jego krótki odcinek na północ od Świętokrzyskiej przypomina bardziej tunel niż miejską ulicę – brakuje mu tylko sufitu. Czackiego jest zawsze martwa – zamknięty dla przechodniów gmach Ministerstwa Finansów z martwymi przyziemiami zabija nie tylko Świętokrzyską. Przeciwna strona Czackiego ma parę niezwykle pięknych, dziewiętnastowiecznych budynków, które jak na razie z punktu widzenia miasta są martwe. Mazowiecka radzi sobie dużo lepiej, bo są tam kluby i dwie knajpki, ale byłaby atutem dla Świętokrzyskiej dopiero gdyby poszerzyć chodniki i uwolnić przyziemia w dwóch kamienicach zajętych obecnie przez urzędy. Szkolna wygląda zawsze jak zaplecze i trudno wymyślić jakikolwiek program dla tej małej uliczki.
Jasna fragmentami żyje – tam gdzie są sklepy i restauracje, ale ma też miejsca kompletnie martwe, co w efekcie powoduje, że raczej nie jest celem odwiedzin. Plac Powstańców to po prostu parking, trudno nazwać go placem. A zawsze pusta Kubusia Puchatka to temat na osobny artykuł – może nawet najbardziej marnowany potencjał w Warszawie.
Po drugiej stronie Marszałkowskiej też jest Świętokrzyska – aż do ronda ONZ. Ale to tak naprawdę inna ulica, tylko nazwa jest ta sama. Dlatego wymaga osobnego potraktowania i jej przyszłość najbardziej zależy chyba od tego, co się będzie działo na placu Defilad.
Tak naprawdę o powodzeniu Świętokrzyskiej zadecyduje to, czy równocześnie będą zmiany na jej przecznicach. W tym celu trzeba by również i tam zmienić układ komunikacyjny (uspokojenie ruchu na tych ulicach zakłada Strategia Zrównoważonego Rozwoju Systemu Transportowego Warszawy), poszerzyć chodniki, zagospodarować dość spore przestrzenie placu Powstańców, Kubusia Puchatka, Placu Małachowskiego, Placu Dąbrowskiego, uruchomić partery budynków przy tych ulicach, przynajmniej te, które się da. Jeśli to się nie stanie to trudno będzie oczekiwać, że Świętokrzyska zamieni się z Kopciuszka w królewnę, bo po prostu nie będzie wystarczająco atrakcyjna żeby przyciągnąć tłumy. Z drugiej strony wykonanie tych prac, nawet w etapach, spowoduje, że będziemy mieli nie tylko jedną porządną ulicę, ale atrakcyjny spory kawałek Śródmieścia, z dominującą Świętokrzyską. Może nawet prawdziwe centrum Warszawy.
Dodaj komentarz