To nie jest to!
Coca-cola inwestuje w swoją popularność. Skutek? Setki wściekle kolorowych, byle jakich szyldów w całej Warszawie. Dla nas to degradacja przestrzeni, ale i dla firmy niezbyt dobre skojarzenie.
To dziwne. Jeden z największych koncernów świata, mający gigantyczny know-how w dziedzinie public relations i budowania marki, a robi z siebie dziada. Cała Warszawa jest upstrzona małymi i maleńkimi tablicami i tabliczkami uczepionymi na sklepach i budach. Wypłowiałe, koślawe, brudnawe – a na wszystkich słynne, czerwone logo i napis Coca cola. W dodatku wiele tych „reklam” dumnie opiera się na budach rodem ze slumsów. W ten sposób koncern z Atlanty buduje swój brand nad Wisłą.
Czyżby kierownictwo firmy chciało nam w ten sposób zasugerować, że zawartość butelek to badziewie, robione byle jak, aby taniej i szybciej, samoróbkowymi sposobami? Strategia firmy oparta na skojarzeniu z wszechobecnym syfem? A może przekonanie, że napój kierowany do milionów zwykłych Polaków trzeba reklamować swojsko, czyli na odwalone i kiczowato.
Trudno zrozumieć jak ta firma rozumie budowanie swojej marki, ale to jej problem, nie nasz. Gorzej, że chcąc nie chcąc musimy przebywać w otoczeniu, które wyglądem przypomina kolorowe wysypisko śmieci. Poniżej galeria zdjęć z jednej tylko warszawskiej ulicy.
Dodaj komentarz