Małachowski się przewraca w grobie
Okazja jest podwójna, bo po pierwsze na pobliskim placu Piłsudskiego odbywają się podniosłe uroczystości, a po drugie marszałkiem Sejmu Wielkiego był właśnie Stanisław Małachowski. Miał pecha, że właśnie jego imieniem nazwano ten plac.
Stanisław Małachowski to ten koleś, którego niosą na rękach na obrazie Matejki „Konstytucja Trzeciego Maja”. Chodzi o to, że był marszałkiem Sejmu Czteroletniego. I chyba głównie za to plac koło Zachęty w 1916 r. nazwano jego imieniem, bo kiedy 20 lat później był premierem Księstwa Warszawskiego to zasłynął jako główny hamulcowy reform. Gdyby wiedział, że w tym kraju za zasługi zostaje się patronem placu, to pewnie tę Konstytucję też by wolał zablokować.
Niestety facet był mało przewidujący i teraz musi się nieźle wściekać kiedy widzi jaki bałagan nosi jego imię. Nieczynna buda „podręczniki”, tojtojka, kolejna buda tym razem mieszcząca gabinet cieciów parkingowych, dwa parkingi, dwa skwerki porośnięte zapuszczonymi drzewami, jeden głaz pamiątkowy, kilka głazów niepamiątkowych bezładnie rzuconych na ziemię wzdłuż Mazowieckiej, dwie rzeźby, troche wypielęgnowanych kwiatów, parę dziur w asfalcie i czerpnia powietrza do klimatyzacji. To wszystko wrzucone obok wspaniałego, klasycystycznego kościoła ewangelickiego p.w. Św. Trójcy projektu Szymona Bogumiła Zuga i gmachu Zachęty projektu Stefana Szyllera – dwóch świetnych, imponujących gmachów, które swoim wyglądem przypominają, że kiedyś tu była Europa.
Teraz całość przypomina raczej radziecki sowchoz urządzony w byłym pałacu, niż plac w Stolicy. To typowe dla Warszawy kontrasty: w jednym miejscu i czasie pierwszorzędne dzieła architektury i wykwity rodzimego dziadostwa. Wysokiej klasy gmachy usytuowane z myślą o wytworzeniu osi widokowych, a obok porozrzucane bez ładu i składu budy, rzeźby i parkingi.
No i te wieczne pustki, brak ludzi o każdej porze roku i dnia. Aż się prosi, żeby to miejsce uporządkować i przywrócić je ludziom. Genialne miejsce na plac miejski z prawdziwego zdarzenia.
Dodaj komentarz