W sprawie witryn
Zima, panie. Zimno i w dodatku ciemno. Warszawa przykrytą gigantyczną, szarą szmatą – nawet w środku dnia trzeba włączać światło. A po szesnastej – to już lepiej nie mówić.
Ciemności na ulicach nie tylko wieczorem ale i po południu to w naszej szerokości geograficznej norma każdej jesieni i zimy. Ponuro robi się na ulicach Warszawy, nawet na tych w miarę centralnych. Ale w wielu miastach, na których chcemy się wzorować, zmrok zapada o podobnej porze, a na ulicach ciemno nie jest. Mają lepsze latarnie? Albo ich po prostu więcej?
W Wawie też będzie więcej latarń. Wzdłuż ulicy Andersa kończy się właśnie montaż drugiej linii latarń – pierwsza stoi wzdłuż jezdni i oświetla drogę samochodom. Obok jest wąski chodniczek, potem szeroki pas zieleni, a na nim dwa szpalery drzew, dopiero dalej szeroki chodnik wzdłuż budynków. Jest tak oddalony od jezdni, że latarnie nic nie dają. Zapewne dlatego budują tę drugą linię latarń. Będą niższe – takie jak w parkach.

Gdzieniegdzie na Andersa są już fajne witryny. Chcielibyśmy aby było ich więcej. Może tuż obok Państwamiasta?
Czy teraz będzie więc tak żywo jak np. w Londynie? Wreszcie zniknie to przygnębiające wrażenie i pustki? No właśnie niekoniecznie. Te latarnie to oczywiście dobra rzecz i trochę poprawią sytuację – chodzenie tym chodnikiem po szesnastej nie będzie już tak nieprzyjemne i nie będzie się wiązało z obawą, że za chwilę z bramy wyłonią się niefajni goście, którzy zechcą pod osłoną nocy dać nam w łeb. Ale pięknie i cudownie tu nadal nie będzie, ani nie zniknie wprawiający w dziwny nastrój widok bezludnej okolicy.

Czy teraz będzie jak w Londynie? (CC-by-nc: Marc Roberts)
Spójrzcie na widoki tych zachodnich metropolii. Co powoduje, że pomimo nocy przestrzeń publiczna robi wrażenie miasta „that never sleeps”? To nie latarnie dają światło, tylko wielkie, rozświetlone witryny i neony nad nimi. Okna wystawowe rzucające światło na chodnik i na przechodniów robią z przestrzeni miasto, dają mu życie. Powodują, że przestrzeń jest przyjazna. Znika poczucie wyobcowania i lęku, a pojawia się powód do połażenia po mieście. Ludzie zamiast przemykać chodnikiem czym prędzej wolą przystawać, pogapić się, robią window shopping. A neony nadają przestrzeni wielkomiejski charakter, w ogóle nadają jakikolwiek charakter i indywidualność nawet najbardziej nijakiej przestrzeni.
Za naszą sprawą przy Andersa pojawiły się już neony +4822, PAŃSTWOMIASTO i Galskór. Teraz pracujemy nad następnymi. Może latarnie i neony zamienią tę przestrzeń z nieprzyjaznej w przyjazną. A może jeszcze właściciele sklepów przestaną zaklejać witryny folią i gasić światło na noc?
Dodaj komentarz