Cieszę się, bo wracam do domu
Wisława Szymborska mówiła, że z podróży najbardziej lubi powrót do domu.
Postanowiliśmy sprawdzić czy to działa. Okazało się, że procedura jest dość kłopotliwa i czasochłonna, bo aby wrócić najpierw trzeba wyjechać. Ale za to jaka radość, kiedy się już wróci! Miała rację Noblistka. Poprawia się wzrok, zaczynamy widzieć rzeczy, których dotychczas nie zauważaliśmy. Oto jedna z nich.
Pasy zieleni. W Anglii mają ogrody w stylu angielskim, a we Francji we francuskim. Trzeba było pojechać aż tak daleko, żeby dostrzec, że istnieje również styl polski. Jest niepowtarzalny, nie znajdziecie go w żadnych Paryżach, ani Londynach. Ma swoje cechy stylowe przestrzegane rygorystycznie, od lat. Należą do nich lokalizacja wzdłuż głównych ulic miasta oraz podłużny, geometryczny kształt, który wiązałby je ideowo ze stylem francuskim, przełamany jest jednak wolnym od formalizmu ukształtowaniem zieleni i wolnością w doborze i mieszaniu gatunków charakterystyczną bardziej dla ogrodów angielskich. Polne i łąkowe kwiaty wprowadzają nastrój szlacheckiej rezydencji. Z drugiej strony nie brak elementów na wskroś współczesnych o różnorodnych formach, wykonanych z nowoczesnych materiałów: szkła, folii, papieru. Równomiernie, ale niegeometrycznie rozłożone wśród traw nawiązują dialog z przyrodą, łączą tradycję z XXI wiekiem.
Cudze chwalicie, swego nie znacie.
Niespotykane gdzie indziej są spore, odkryte połacie gruntu, ukazujące surowe piękno ziemi. Nawiązują do narodowej tradycji walki z zaborcą o polską ziemię. Podkreślają jej rangę w życiu mieszkańców, którzy nie odcinają się od swoich rustykalnych korzeni. Ważnym składnikiem krajobrazu są też liczne elementy przyrody nieożywionej, chociaż pochodzą od istot żywych. Ta wydawałoby się sprzeczność jest świadectwem refleksji nad wzajemnymi zależnościami między życiem i materią, której to życie nadaje formy. Jest też wyrazem obywatelskich postaw współuczestnictwa w zmianach wokół siebie, wspólnego kreowania przestrzeni publicznej.
Utrzymanie naszych pasów zieleni w zgodzie z regułami stylu nie jest ani łatwe, ani tanie. Samo nawożenie solą co roku kosztuje miliony. Ale musimy je zachować dla potomności, bo są emblematem naszych cech narodowych. Wyrażają niepokorność, niepoddawanie się zagranicznym modom na nudne i wymuskane trawniki przywleczonym przez amerykańskie macdonaldy. Dążenie do autoekspresji łamiące zachodnie stereotypy, które każą przesadnie pielęgnować przestrzeń publiczną jakby miała służyć wyłącznie bogaczom w futrach.
Warto czasem wyjechać, aby bardziej docenić to, co mamy na codzień, ale niedostrzegamy. Oprócz nas i Wisławy Szymborskiej ceni powroty do domu jeszcze Ludowy Artysta ZSRR Eduard Hill, który specjalnie dla Państwa zaśpiewa i zatańczy utwór p.t. „Cieszę się, bo wracam do domu”. Cieszmy się wszyscy.
Dodaj komentarz