Cisza nocna – zemsta zza grobu PRLu
Chłodna 25 i Piaskownica to już historia. Załatwiła je Straż Miejska na wniosek wspólnot mieszkaniowych – chodziło o ciszę nocną. W kolejce do upadku stoją następne klubokawiarnie. Kto chce mieszkać w takim mieście – ręka do góry.
Każde miasto ma swój wizerunek. Jedno miasto ma opinię świetnego miejsca do życia i mieszkańcy są zadowoleni nawet jeśli nie wszystko jest w nim super. Inne ma fatalną opinię i goście omijają je szerokim łukiem, a mieszkańcy wyolbrzymiają nawet najmniejsze problemy nawet jeśli władze dwoją się i troją żeby im dogodzić. Tak działa obiegowa opinia, która jeśli raz przylgnie jest nie do zwalczenia. Jaki wizerunek Warszawy tworzy Straż Miejska i wspólnoty mieszkaniowe robiące naloty na klubokawiarnie?
Jest zwykłą głupotą żądanie zamykania klubokawiarń ze względu na to, że zdarzają się hałasy, albo czasem przychodzą do nich ludzie, którzy wypiją za dużo. Tak, to prawda, zawsze tam, gdzie są tłumy pojawiają się też nieciekawe zjawiska. Ale co ma z tego wynikać? Na dworcach kolejowych handluje się narkotykami – to co?, zamykamy dworce? Na stadionach tłumy wydzierają się, a potem rozłażą się po mieście. Zamknąć stadiony? Na festiwalach muzycznych pojawia się alkohol. Likwidujemy festiwale?
Do wielu nieuniknionych niedogodności społeczeństwo przyzwyczaiło się i uznaje je za oczywistość, ale do klubokawiarń nie, bo mają reputację miejsc rozrywki, do tego zakrapianej alkoholem. A tego nie jest w stanie zaakceptować przaśno – ludowa mentalność ludzi, których potrzeby życiowe się ograniczone i niewyszukane. Czepianie się klubokawiarń jako Sodomy i Gomory to po prostu wyraz prowincjonalizmu.
Klubokawiarnie są fenomenem ostatnich lat. Pojawiły się całkowicie oddolnie po czym błyskawicznie skoncentrowały i wywołały wokół siebie aktywność tysięcy warszawiaków, stały się miejscem ich współpracy, pozytywnej energii, która wywołuje pomysły, rozbudza działania artystyczne, zawodowe, obywatelskie. Pozwoliły wielu ludziom mieć satysfakcję z tego, że mieszkają w Warszawie i po raz pierwszy poczuć identyfikację ze swoim miastem.
Od władz wymaga się zazwyczaj żeby przynajmniej nie przeszkadzały. A nasza kochana Straż Miejska zachęcona przez grupki mieszkańców zawiodła nawet na tej płaszczyźnie. Pracowicie tworzy wizerunek Warszawy jako stolicy obciachu na miarę Gomułki. Ręce opadają.
Dodaj komentarz